środa, 19 czerwca 2013

Wykańczanie siewów

20.06, niedługo lato, a ja dopiero dzisiaj byłam w stanie ukończyć tworzenie rabaty :) I nie słucham ludzi, którzy mówią, że na wysiew roślin jest już za późno. Po prostu – opakowanie wskazuje na zupełnie inny fakt ;) Kiedy wróciłam z wynajmowanego mieszkania do domu, byłam zachwycona… Maciejka – zakwitła! 


Jej zapach przypomina mi o szczególnym czasie w moim życiu, czasie, kiedy nastąpiło mnóstwo zmian. No i w sposób szczególny, ta nieziemska woń przytacza mi przed oczy pewien obraz… Podlaska wioska, taka beztroska, ciepłe powietrze, drewniane chaty, łańcuchy krów toczące się po drodze, szum zboża, blask księżyca na niebieściutkim niebie, gwiazdy, sen nocy letniej, lato, lato, ach, kocham cię, wróć, nadejdź szybko…

Poezja. Zawrót głowy. Oszołomienie. 

Wracając na ziemię… Rankiem powtykałam w ziemię 7 lampek solarnych wzdłuż ścieżynki z cegieł. 

Wieczorem - romantiko :)

Potem jednak parne i ciężkie powietrze oraz palące słońce nie pozwoliło mi wyjść z domu, aż do godziny 18. Wtedy podjęłam się dość przyjemnej pracy. Przyszykowałam miejsce pod nowe roślinki. Usunęłam w wyznaczonych miejscach warstwy zleżałej, okropnie suchej ziemi. Wypełniłam je ziemią ogrodową, zakupioną po przecenie przez J. w Realu – cena: 2 zł za worek o pojemności 20l. Wzięliśmy 3 worki, tak więc zużyłam dzisiaj 60 l ziemi.
Na zdjęciach – co, gdzie i jak ;)



We Wrocławiu na Hali Targowej znalazłam dwa sklepy nasienne i oczywiście nie przeszłam obok nich obojętnie. Kupiłam tam nasiona: estragonu, arcydzięgla, bazylii, mięty, hyzopu lekarskiego, szałwii, a także – rarytasik – nasiona kaktusów! Za 2,40 zł – oczywiście do ozdoby w domu.
Ciekawostką na dzisiaj jest pachnąca rabata kwiatowa, mieszanka jednoroczna wysokojakościowa z Lidla, w której nasiona znajdują się na papierowej taśmie. 3 długie pasy nasion roślin, kolejno o wysokości przeciętnej: 20, 50 i 80 cm, czyli niskie, średnie i wysokie. Niskie i średnie za nimi włożyłam w glebę tuż przy wejściu do ogródka, wysokie zaś w dalszej części. Za nimi będzie kończony trawnik. Traktuję te tasiemki jako niespodziankę – jestem bowiem ciekawa, cóż za gatunki nam wyrosną? Będzie co identyfikować i oceniać, które wyrosły szybciej, które lepiej, a które kiedy zakwitły. 

Papier, w którym znajdują się nasionka, w glebie ulega rozkładowi i tworzy cenny humus.
Rozerwałam paski wzdłuż perforacji i ułożyłam w ziemi.
Nasionka nie wyglądają na identyczne - to jest w tym wszystkim najciekawsze :)
Sucha ziemia zawsze wymaga spulchnienia i dopełnienia wartościowszym podłożem.

Jakoże uwielbiam zdjęcia "przed i po", zapewniam, że wstawię również to "po", czyli jak już będzie tutaj feeria barw :)

 Zapewne nie opisałam wszystkiego, późna pora, jednak jestem… aha! Do doniczki na samym początku wysiałam piękną, różowiutką ślazówkę letnią. I dowiedziałam się, że źle wysiałam lawendę, dlatego mi nic nie wzeszło. Otóż powinno się, wg pani ze sklepu nasiennego, wymrozić nasionka, wysiać w domu i dopiero siewki wstawiać na miejsce stałe. A więc rozkopaliśmy wspólnie z J. dwa pasy z przodu ogródka, wyłożyliśmy ziemią ogrodową i wrzuciliśmy nasiona różowo kwitnącej kochii. Czyli wyszło na to, że przód ogródka – jeśli się uda – będzie lśnić różem ;).
Jestem dumna, że tyle dzisiaj zrobiliśmy. Podlaliśmy też wszystkie rośliny i świeżo utworzone rabaty. Użyliśmy nawozu do trawnika i ziół. Sprawdziłam, czy moja magnolia żyje… Raczej żyje. Jest zielona po zdarciu kory, ale nie we wszystkich miejscach, które okaleczyłam (?).
No i uzupełniliśmy kompostownik, głównie o pokosy. I wczoraj wstawiliśmy beczkę na wodę, żeby łapała deszczówkę i służyła za magazyn wody, kiedy zostanie jakiś nadmiar w wiadrze. Ułatwi to nam bardzo, ale to bardzo podlewanie. 
Oszczędzi targania wiader wody ze studni.

Trawnik rośnie w oczach. Ciekawe, kiedy skończymy ścieżkę ? :)
Jabłonka papierówka. Wraz z orzechem stanowią oś naszego ogródka. Nie mogę się doczekać, kiedy magnolia będzie na tyle duża, że też będzie stanowić część tego zielonego kręgosłupa.
Jeszcze duuuużo pracy przed nami. Ale już są widoczne efekty!

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Jak to wygląda aktualnie? - zdjęcia!

Dzisiaj umieszczam aktualne zdjęcia, bo wykonane wczoraj. W ostatnim poście umieściłam zdjęcia starsze, sprzed około trzech tygodni. 
Całokształt :)

Tu posialiśmy, idąc od zewnątrz okręgu: błękitną porcelankę, bratki szwajcarskie o ciemnoniebieskiej barwie, przegorzan i czarne malwy.

Jedyne owoce, na jakie się zdecydowaliśmy w naszym ogródku, to arbuzy Crimson sweet. Tutaj widać malutki pędzik i gorąco oczekuję, kiedy on zaowocuje. :)

Piękne, błyszczące liście bazylii.

Grządka szałwii lekarskiej. Pięknie wyrosła.

Rozłożysta kolendra siewna. Podobno będzie miała zapach pluskwy, który potem przerodzi się w przemiły, korzenny aromat...

Okazała siewka słonecznika. Niesamowicie szybko rośnie! Choć znaczna część nasion, które wrzuciłam w ziemię, nie wykiełkowała.

Ekspansywna maciejka, która może rosnąć dobrze nawet na gorszych glebach. Nie mogę się doczekać, kiedy zakwitnie i wieczorami będzie roztaczać wokół siebie ten nieziemski zapach... Ach!

Czarny bez. Znajduje się on na terenie, który mam zamiar w przyszłości zagospodarować. Na tę chwilę obrastają go z każdej strony pokrzywy, które po najdelikatniejszym ich poruszeniu uwalniają chmary komarów... Chcemy wspólnie pozbyć się tych uporczywych chwastów i wytyczyć ścieżkę ku temu drzewu. Z czarnego bzu można zrobić tyle pożytecznych rzeczy...


A tutaj warzywnik rodziny Jarosława. Imponujące są równiutkie grządki obrośnięte przez różne warzywa wykorzystywane w kuchni.

A tutaj jaśmin, znajdujący się przed warzywnikiem. Niesamowicie pachnie i wygląda równie bajecznie.
Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła znowu przyjechać na swój kawałek ziemi i coś zdziałać...

sobota, 8 czerwca 2013

Ogródkowa sobota

Dzisiaj mija upragniona od dwóch tygodni sobota, kiedy przystąpiliśmy do prac w ogródku. Pracowaliśmy od 10 do 21. Zleciało bardzo szybko, a zrobiliśmy mnóstwo rzeczy:
- Jarek przekopał cały pas ziemi pełen pokrzyw za pasmem cegłówek odgradzających część ziołową oraz przedłużył cegiełkowy płotek
- ja wyplewiłam 4 duże grządki ziołowe zarośnięte perzem, rdestem, powojem i innymi "cudami" - było to najbardziej czasochłonne zajęcie
- wspólnie zastosowaliśmy nawóz do ziół
- ja przeplewiłam maciejkę i słoneczniki
- Jarek odchwaścił miejsce na dużą rabatę i spulchnił tam ziemię
- podlaliśmy trawnik...
- na nowo posiałam melisę oraz tymianek tym razem do grządek wysypanych ziemią uniwersalną (20 l takiej ziemi kupiłam w Lidlu za nieco ponad 3 zł
- wysialiśmy porcelankę, bratki, przegorzan i czarną malwę jako część barwnej kompozycji większej rabaty. Nie zdążyliśmy wysiać wszystkich nasion roślin mających wyrosnąć na rabacie ze względu na chmarę komarów wpijających się w skórę na potęgę. A szkoda. Może zrobimy to jutro rano?
- wysialiśmy do podłużnej doniczki paulownię omszoną.
W naszym ogródku ziołowym znajdują się:
- kolendra siewna
- cząber ogrodowy
- szałwia lekarska
- tymianek
- bazylia pospolita.
Oprócz powyższych, użyłam nasion majeranku, mięty, melisy i oregano, lecz niestety - nic się nie pojawiło i dlatego dzisiaj, jak już wcześniej wspomniałam, wysiałam melisę całkowicie na nowo oraz dosiałam grządki tymianku oraz szałwii. Resztę nasion będę musiała po prostu dokupić. Zapewne  wina słabego wzrostu roślin leży po stronie zbyt suchej gleby, której nie miałam jak podlać pod moją nieobecność. Lawenda nawet po drugim siewie nie wzeszła. Stwierdziłam, że nie ma sensu dalszy jej posiew i zastąpię obwódkę jakąś inną rośliną.
 Dwa tygodnie temu wysialiśmy 12 arbuzów odmiany Crimson sweet i, jak dotąd, wzeszedł jeden... Mimo że były przykryte tunelem z folii! Mam nadzieję, że pozostałe, albo przynajmniej ich część, wzejdą. 
Wczoraj po przyjeździe do domu posadziliśmy do gleby również magnolię, którą kupiłam w markecie Dino po okazyjnej cenie. Jeszcze nieulistnioną, jedynie ukorzeniony pęd. Tutaj też wierzę w to, że się przyjmie i wkomponuje się w rządek utworzony przez jabłoń i orzech.
Posiane łubiny już się pojawiają, tak samo jak i maki oraz goździki chińskie wysiane dwie soboty temu. Malwy okropnie zarosły chwastami i nie byłam w stanie ich dojrzeć wśród gąszczu łodyg i liści rozmaitych roślin, więc zostawiłam to w spokoju i myślę, że malwy jako rośliny o pokaźnym wzroście, dzielnie wybiją się z reszty zielonej kępy.  
Jestem najbardziej dumna z mojego Ukochanego Towarzysza, który zrobił jak zwykle najcięższą część roboty i chętnie mi pomagał mimo trudności, jakie nas napotykały oraz ogólnego zmęczenia.  :) Satysfakcja jest! Jest progres, idziemy do przodu i spełniamy swoje marzenie. 
Siejemy lubczyk - podobno dobry afrodyzjak ;)

A tu posialiśmy arbuzy :)

Siejemy trawnik :)

Z tyłu mikroskalniak, pod nim na łukach posiane niezapominajki oraz goździki chińskie. Obok dwa rzędy łubinu. I ścieżka z cegiełek, a wzdłuż niej będą się ciągnęły latem maki.
 Nie opisałam zapewne wszystkiego, czego dokonaliśmy dzisiejszego dnia, ale zapewne większość. Jeśli jutro dopisze nam pogoda - będziemy grillować. Rodzinnie ;) 
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających !

środa, 5 czerwca 2013

Wizyta w Zielonym Centrum

W środę, to już wczoraj, odwiedziliśmy wspaniałe Zielone Centrum we Wrocławiu. Jest to galeria ogrodnicza, pierwsza taka w Polsce!
Z początku zobaczyliśmy rozmaite dekoracje i nie tylko ogrodowe - mnóstwo donic, rzeźb, koszy,  ozdobnych konewek czy wiaderek. Znalazł się też dział spożywczy, gdzie można zaopatrzyć się w rozmaitości kulinarne - suszone zioła, dżemy, herbatki, nalewki czy oleje - ryżowy, sojowy... 
Jednak dopiero potem wpadłam na właściwy sobie dział - nasiona ! Poniżej to, co upolowałam:
  1.  Wilec Heavenly blue - już wcześniej zakupiłam jego nasiona w Castoramie, jednak znów uległam urokowi tych niesamowitych kwiatów po stwierdzeniu, że może mi zabraknąć nasion... 
  2. Paulownia omszona - skusiłam się, bo ponoć szybko rośnie i nie wymaga specjalnych warunkó do wzrostu. A poza tym kwitnąc, obsypuje się pięknymi fioletowo-niebieskimi kwiatami
  3. Porcelanka - śliczne kwiatuszki koloru niezapominajek, które mogą stanowić obwódkę dla kwiatowego skrawka nieba utworzonego przez...
  4. ...bratek szwajcarski o tajemniczej, ciemnoniebieskiej barwie. Do wyboru były odmiany o jaśniejszym, pośrednim odcieniu oraz o najjaśniejszym, bladoniebieskim. Ja uległam barwie wieczornego nieba.
  5. Szałwia lekarska - zioło niezbędne w każdym ogródku ziołowym. Dokupiłam te nasionka po tym, jak przekonałam się, że na mojej grządce nic nie wzeszło. Być może to wina gleby, ale o tym później...
  6. No i na koniec - wspomnienie z wakacji nad morzem. W Elblągu na działce 4 lata temu zobaczyłam u kogoś... czarną malwę. Jakie było moje zdziwienie i oczarowanie - czarne kwiaty ?! Kiedy dzisiaj je ujrzałam, bez zastanowienia chwyciłam za jedną saszetkę. Wspomnienia były tak silne, że pomyślałam, że muszę je mieć! Już za rok będę mogła się cieszyć niesamowitą barwą tych kwiatów. Wysiałam już kolorową mieszankę malw, teraz się zastanawiam, w którym miejscu ogródka umieścić czarne.
          

Wzbogaciłam się również o nawóz do ziół: 
Z pewnością kiedy przyjadę na weekend do swego ogródka, zastosuję ten nawóz na ziołowe rabaty. Dokonam również jego oceny po odpowiednim czasie.

Kolejnym punktem, który odwiedziliśmy z Jarkiem, była szkółka wszelkiego rodzaju roślin - od wodnych, poprzez byliny, zioła, doniczkowe, krzewy, palmy, drzewa owocowe, aż po iglaki. Do wyboru, do koloru. Można było się zgubić, przechadzając się po ścieżynkach otoczonych dookoła zielenią. 



Ogółem, w Zielonym Centrum można kupić do ogrodu wszystko. Miło było zobaczyć i dowiedzieć się, jak wszechstronny jest tu asortyment.

wtorek, 4 czerwca 2013

Drugi dzień zmagań

20 kwietnia w sobotę przystąpiliśmy do dalszych działań. Dalej przekopywaliśmy ziemię i paliliśmy suche gałęzie i korzenie. Obszar i granice naszego ogródka można już było mniej więcej ocenić, choć były jeszcze rozmyte. Mimo, że pracę ułatwił nam ciągnik, czekało na nas jeszcze wiele pracy. Na drzewach nie było widać jeszcze oznak życia. Jedynie trawa nieśmiało wychylała się spod skoszonych grabiami długich, suchych łodyg. Może się to wydawać dość dziwne, ale takie zajęcia, choć najbardziej surowe i najcięższe z możliwych w ogrodzie, dały nam sporo satysfakcji i... przyjemności. Po kilku godzinach tak wytężonego ruchu, sen naprawdę przychodzi z łatwością :) Szpadel, grabie czy haczka wcale nie muszą być zmorą posiadacza kawałka ziemi.
Wszystko wyglądało jeszcze tak chaotycznie!
Jarosław bardzo chętnie mi pomaga i podziela moją inicjatywę. A na pierwszy plan wysuwają się pozostałości po kurniku. Planuję wykorzystać fakt, że jest to ogrodzony kawałek terenu, który może z powodzeniem pełnić funkcję kompostownika. Tam możemy wyrzucać obumarłe rośliny na cenny nawóz, zwany "złotem ogrodnika".
A tutaj zdjęcie z końcówki marca, z przydomowego fragmentu ogródka, nienależącego do naszej wspólnej części. Jednak i takie zdjęcia będę czasem wstawiać. Pięknie wybijające rośliny spod śnieżnej kołderki.

Pierwsze, białe niczym śnieg, wprawiające w wiosenną euforię... Kochane przebiśniegi :)
 A na zakończenie dzisiejszej notki bardzo gorąco polecam program "Maja w ogrodzie". Powinien oglądać go każdy pasjonata ogrodnictwa. Jest wspaniały na te pochmurne i deszczowe dni. I nie tylko! :)
A z czasopism - Mój piękny ogród. I oczywiście stronę http://www.mojpieknyogrod.pl/
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do odwiedzania :) Staram się teraz nadrabiać zaległości, opisywać te dni, które mamy już za sobą. 
Do zobaczenia niedługo!


niedziela, 2 czerwca 2013

Od zera do ogródka

Mam na imię Magdalena i jestem szczęśliwą Ukochaną Jarosława oraz studentką trzeciego roku biotechnologii :) Od niedawna mogę spełniać swoje marzenie, jakim jest "z angielska" gardening. Stwierdziłam, że to piękne hobby i idealnie do mnie pasujące.
Założyłam tego bloga, aby:
- pokazywać innym osobom moje postępy w tworzeniu ogródka dosłownie OD ZERA
- opisywać czynności, które razem  wykonujemy
- dzielić się zdobytym doświadczeniem
- recenzować produkty, których używamy w tworzeniu ogrodu.
Rodzina Jarosława jest w posiadaniu pokaźnego obszaru niewykorzystanej ziemi. Ja wpadłam na pomysł, aby "coś z tym zrobić". I tak się zaczęło... :) Kupowanie magazynów ogrodniczych, nasion, przeglądanie stron poświęconych ogrodnictwie... 
Na sam początek prezentuję zdjęcia, które potwierdzają pionierski charakter terenów, na których postanowiliśmy wspólnie działać. Ogromne kłącza perzu tkwiące w glebie były najtrudniejszym elementem w naszej ciężkiej pracy. Bardzo głęboko przekopaliśmy kawał ziemi, zajęło nam to trzy dni. Ogromne ilości suchych badyli i długich korzeni bardzo ciężko było wyrwać. Suche rośliny spaliliśmy w rozpalonym ognisku, resztę przenieśliśmy do pozostałości po kurniku, pełniącego od tamtego momentu funkcję kompostownika.
Najpierw znajomy z pobliskiej wsi pomógł przekopać i spulchnić wstępnie ziemię za pomocą ciągnika. Potem do akcji wkroczyły nasze ręce, łopata i grabie. Wymęczyliśmy się za wszystkie czasy, były zakwasy. Jednak świadomość, jak mogłoby być tutaj kiedyś pięknie, motywowała nas do tak okrutnej i katorżniczej pracy. 
W ziemi aż roiło się od dżdżownic, ale nie brakowało też ślimaków winniczków. Czy będą one naszym utrapieniem  w sezonie wegetacyjnym?

 Po lewej stronie widać, pierwszą z brzegu, jabłonkę. Za nią rośnie orzech. Te dwa drzewka niejako będą odgradzały od lewej strony nasz ogródek. W międzyczasie podcięliśmy obydwa drzewka.